W Bostonie gubernator wręczył Namysłowskiego "Gwiaździsty Sztandar" najwyższe wyróżnienie, jakie mógł otrzymać cudzoziemiec, w Hamtrack pamiątkową tablicę, w Camden m.in. mahoniowa batutę, wręczano klucze od swych miast. Namysłowskiego na audiencji w Białym Domu podjął prezydent Coolidge. W 1928 wyszła broszura T. Górzyńskiego Polska ludowa orkiestra Dyr. Stanisława Namysłowskiego w Ameryce, m.in. z kilkunastoma cytatami z pracy amerykańskiej.
Drugie tournee pt. "Moje strony" 7 XI - 2 XII 1984 zorganizował popularny polonijny impresario Jan Wojewódka. W 45-osobowej grupie z dyrygentem Ryszardem Zańko (na afiszu A. Kowalczyk) znaleźli się też tancerze z Lublina. Przejechano 8 tys. km dając 26 koncertów. Wystąpili jeszcze raz w Nowym Jorku, Chicago, Filadelfii, Detroit, a ponadto w Montrealu i Toronto. Występy obejrzało 14,5 tys. widzów, na niższą frekwencję, zwłaszcza w większych miastach wpłynęła ówczesna atmosfera polityczna.
* W 1925 wystąpili w miastach: Nev York (5 koncertów), Yonkers, Scranton, Willkes-Barre, Plains, Nanticoke, Reading, Filadelfia (2), Waszyngton, Baltimore, Trenton, Hesey City, Passaic, Perth Amboy, Newark, Springfield, Hartford, Bridgeport, Waterbury, Providence, Boston, Worcester, Webster, Lovell, Fall River, Wilmington, Bayonne, Camden, Schenandoach, Schenectady, Utica, Rochester, Syracuse, Buffalo, Nort Tonawanda, Niagara Falls, Dunkirk, Erie, Cleveland (5), Toledo, Detroit, Flint, Bay City, Grand Rapid, Chicago (6), South Bend, Gary, Kensington, Milwaukee, Hegevisch, Hamtrack, Lorain, New Castle, Yongstown, Wheeling, Pittsburgh, Mc Keesport, Natrona. Tournee w 1984 objęło kolejno następujące miasta: Montreal, Ottawa, Hamilton, Toronto w Kanadzie, następnie Detroit, Milwaukee, Chicago, , Columet City, Cleveland, Buffalo, Bridgeport, Nev Britain, Holyoke, Worcester, Bringhampton, Reading, Wilkes-Barre, Philadelphia, Passaic, Newark Nev York w USA.
* Biały Dom, 2 III. Prezydent Coolidge z wielkim zainteresowaniem wypytywał się o szczegóły objazdu i programu, rozmawiając uśmiechnął się, a waszyngtońskie sfery miarodajne utrzymują, iż Prezydent nigdy się nie uśmiecha. Dodał też - prasa nowojorska przyjęła was nieprzychylnie. Ja jednak jestem po stronie publiczności, która was lubi.
* Chicago. Godzina 12.30 w południe stanął na dworcu kolejowym pociąg, z którego poczęli wychodzić obładowani bagażem Namysłowiacy. Witano ich z entuzjazmem. Miłych gości zebrano w 40 automobilach do hotelu przy Wells i Randolph Street, a stamtąd udano się do Ratusza Miejskiego.
* Nie zdobyła powodzenia należytego podróż do Ameryki orkiestry Namysłowskiego. Głównym sprawcą złego było nieporozumienie. Dobrą, świetną orkiestrę ludową, popularną wystrojono takimi superlatywami, że nie zniosła ich nawet Ameryka. Rozumiano, że idzie tu o popis jakiegoś symfonicznego zespołu, któremu sądzono jest stanąć obok, a może i pobić na głowę słynne, znakomite orkiestry symfoniczne Nowego Jorku i Filadelfii. Dla tego nieporozumienia na przyjazd Namysłowskiego nowojorska Metropolitain Opera rozwarła swe podwoje.
I uczynił się pogrzeb pierwszej klasy. Doskonale zgraną orkiestrę popularną, zmierzono wartością najwspanialszych zespołów artystycznych. Powodzenie amerykańskie uciekło. Zostały jeno polskie "Ghetta", lecz i tym nie wystarczyło zapału na kosztowną administrację. Rezultat zawiódł. (...) Były i fety i przyjęcia, bo tych nigdy wychodźstwo nie żałuje. Przyjedzie taki człek ze starego kraju, każdy mu grzecznie przyświadczy. Jeżeli baje taki dygnitarz wystrojony trzy po trzy, stare bzdury, jeżeli dowodzi uczenie, że za dnia świeci słońce, a w nocy księżyc, i tych bzdur wysłucha cierpliwie, przyklaśnie a swoje zawsze wie. Jeżeli go zadrasną, jeżeli mu się do uczucia dobierają tą siermięgą, tym chłopstwem, co niby zmora dawne mu krzywdy wypomina, - chmurzy się i odstręcza. (Wacław Gąsiorowski Ach, - te "Chamy" w Ameryce! (1935, s. 202)