Wcześniej nr 20, murowany piętrowy (XIX  w.), przed wojną Moszki Frydlinga, dach dwuspad., fasada 6-osiowa ujęta pilastrami, balkon z konsolkami żel. Przed wojną był tu skład apteczny Ch. Kalisztajna, sklepy z manufakturą, galanterią, łokciowizną oraz z żelazem Frydlinga, po wojnie sklep spożywczy Pomazańskiej i Górskiego (konina, piwo).


 * Pan Pomazański był średniego wzrostu, chudy, siwowłosy, z twarzą bez emocji i z żółtawymi zębami. Uosobienie godności. Uprzejmy, małomówny, mówił i pytał nie więcej, niż to było konieczne. Typ angielskiego sługi z czarnobiałego filmu. W fartuchu krzątał się po niedużym sklepie: od lady z wagą, na której ważył cukierki i końską kiełbasę, do lady prostopadłej, naprzeciwko wejścia, na której stały szklanki i saturator z wodą sodową. Wypijałem szklankę wody sodowej z malinowym sokiem. Pan Pomarański płukał i odstawiał szklankę do góry dnem. Czy woda do płukania była bieżąca, czy też tworzyła obieg zamknięty? Nie wiem. Pani Pomazańska – sporo młodsza, niższa, gadatliwa i uśmiechnięta – polecała mężowi, aby coś zdjął z górnej półki, do której sama nie sięgała. W ich sklepie było „wszystko”. Od chleba, cukru, soli, masła, smalcu po papierosy, zapałki, butelkowe piwo, oranżadę, denaturat, kostki szarego mydła… Możei kawa bywała. Czasami można było kupić u Pomarańskich chałwę, blok kakaowy,rodzynki. Pod butami uginała się podłoga z desek. Gdy padał deszcz, była niemiłosiernie zabłocona. Oszklone drzwi latem otwierano na oścież. Pomazańscy mieszkali na piętrze nad sklepem. (P. Szewc Z powodu i bez powodu)