1909 - Pan J. (Jaśkiewicz) zamilkł na chwilę i spojrzeniem dziwnego wzruszenia ogarniał przez okno daleki widok miasta, na którem zmierzch snuł już swoją szarą przędzę. Wreszcie padły ciche słowa:
- Widzi Pan, to dziwna rzecz: my wszyscy tutaj, kochamy to miasto, począwszy od ostatniego chałaciarza, aż do tak zwanej śmietanki towarzyskiej. Wszyscy się też rozumiemy w tym uczuciu. Pędzimy życie spokojne, oddalone, mało się nami kto interesuje, rzadko tu ktoś zagląda. O ile wiem, Zamość nie posiada nawet swej monografii, ale ci, którzy tu wzrośli na tym gruncie, tu się wychowali, są mu wierni po największej części, a jeśli odejdą stąd, dziwna siła ciągnie ich do starego, zapoznanego gniazda. Rozumiemy je i cenimy!
(Pod grozą czwartego rozbioru. Polska Norymberga, "Świat" nr 29 z 17 VII 1909).
1912 - To dziwne miasto jest otaczane czcią przez wszystkie jego stany, wyznania i przez wszystkie sfery towarzyskie. Jego mieszkańcy rozumieją się w tem uczuciu i umieją wypowiadać je bez zbytniego sentymentalizmu. Mieszkańcy Zamościa pędzą życie spokojne, odosobnione, którem mało kto się interesuje, chociażby ze względu na brak odpowiedniej komunikacyi. ("Tygodnik Ilustrowany" 1912 nr 1)
1919 - Zamojską inteligencję charakteryzuje gnuśność i brak zainteresowania życiem społecznem. Poza gronem osób uprawiających sport karciany mniej lub więcej hazardowy, pozostali trudno doprawdy określić jak spędzają czas wolny od zajęć zarobkowych. jest to wogóle ujemną cechą naszego społeczeństwa, że do pracy się nie kwapi... nawet pracy nad sobą. A jeżeli wykazuje towarzyskość, to jedynie przy zielonym stoliku  lub w knajpie przy kieliszku. Na tych właśnie polach inteligencya nasza wykazuje dużą dozę inteligencyi: na pracę społeczną - inteligencyi nie staje. Ale sfera społeczna o której mówimy, wykazuje gnuśność i obojętność zarówno w czynnem jak i biernem poparciu czasopisma i prawie go nie czytuje (...) co świadczy wymownie, że sprawy powiatu i Zamościa inteligencję naszą nie interesują nie interesują ("Głos Zamościa" 1919)
1936 - Gdyby mię z zawiązanymi oczami przeniesiono tu, rozwiązano oczy i kazano zgadywać gdzie jestem, spojrzałabym na niebo i już wiedziałabym, że w  Lubelskiem, niedaleko Zamościa. A gdyby nie rozwiązywano oczu, poznałabym ziemię po zapachu... Właśnie niebo i powietrze! Przypomina Wołyń. Nasuwa się myśl, że tutaj zaczyna się wschód. Mówią też, że ludzie naszych okolic posiadają bodaj ze wszystkich w Polsce najwięcej radości życia. ("Kurier Poznański" 1936)
1947 - Lud jest wierzący i przywiązany do Kościoła, chociaż moralnie słaby i wykazujący mało inicjatywy religijnej. Przyczynia się do tego w dużej mierze ubóstwo ludności, sytuacja powojenna, moralne naleciałości okupanckie, propaganda sekciarska. Jednak lud ten ma wrażliwą duszę religijną, którą można rozpalić. Nie będzie on wprawdzie zdradzał swych uczuć, jest raczej twardy, ale jednak wytrwały. Widzieliśmy, jak długie godziny trwał na kazaniach misyjnych, nabożeństwach, czekając cierpliwie na spowiedź i bierzmowanie. Długa, systematyczna praca wśród tego ludu może wydać piękne owoce. Szczególnej opieki wymaga liczna w mieście inteligencja, której udział w życiu religijnym jest raczej uczuciowy. Brak jej pogłębienia teologicznego, wysiłku woli i obowiązkowości. (…) Warto urządzić w dogodnym okresie rekolekcje specjalne dla wybranego grona inteligencji. (ks.bp Stefan Wyszyński podczas wizytacji parafii kolegiackiej)