Był seniorem wikariuszów i podkustoszy kolegiaty zamojskiej, od 1799 kanonikiem. W 1803 został opiekunem kaplicy Matki Boskiej Opieki z cudownym obrazem, którego łaski sam doświadczył (samoistnie zniknęła przez kilkanaście lat noszona na lewej nodze ogromna gula wielkości kuli armatniej - w dzień patrona lekarzy św. Łukasza samoistnie pękła i materia trysnęła jak z fontanny. Dzień i no to trwało, po kilku miesiącach noga całkowicie wyzdrowiała). Jego staraniem kaplica została wyremontowana, ozdobiona, założył księgę, w której spisywano cuda. Pozostawić miał - wspomnienie solidnego kapłana. Pod koniec sędziwego życia cierpiał na słabość oczu. Zm. jako kustosz, z Kolegiatą związany ponad 40 lat, osierocił ją zgonem swoim - jak pisał K. Koźmian - a jego postać za wzór służyć powinna.