Ur. w Lubartowie, jego dzieciństwo to jednak Jawidz. Ukończył PLSP w Lublinie, w 1976 uzyskał dyplom z malarstwa na UMK w Toruniu. W 1976-85 pracował w PLSP (m.in. nauczał fotografii), a  1990-2019 w muzeum zamojskim jako kustosz działu fotografii (archiwizacja, dokumentacja). Tworzy agresywne kolorystycznie, zmonumentalizowane, zarazem pełne ciepła, sympatii tematy, z końcem l. 80. wiejskie, o wyraźnych związkach z ruchem "młodych dzikich", jak też np. fowizmem, wśród swoich inspiracji wymienia Beckmanna, Dwurnika, Obrzydowskiego. Jak sam powiedział jego malarstwo jest w dużym stopniu publicystyczne (żyję w tej rzeczywistości i bawię się nią).
Ma w dorobku ponad 10 wystaw indywidualnych, pierwsza w GSW (1989 - 27 obrazów), później w zamojskim BWA Kolorowe jarmarki (1994, 21 obrazów) i jubileuszowa wystawa Moja rzeczywistość (2016, jedna trzecia z  namalowanych). Wystawiał też w GKO (1995), Muzeum w Tomaszowie (1996, 2017), Jazz-Clubie (2013) oraz w Zwierzyńcu, gdzie prezentował ...Zwierzyniec (2001) i Guciowie (2015). W 2019-20 przez pół roku jego obrazy prezentowano w "Piwnicy pod Rektorską". Uczestniczył m.in. w trzech wystawach zbiorowych w Holandii (1989, 1990). Był komisarzem pleneru Grupy Roztocze w 1986.
Jest wierny ekspresjonistycznej kolorystyce, po "Jarmarkach" (cykl powstawał przez 20 lat), wiejskich tematach ("znakiem rozpoznawczym" były krowy) w ostatnich latach w jego obrazach coraz częściej pojawia się Zamość, który po 2000 zdominuje  jego malarstwo Zamość Heńka Szkutnika. Był początkowo m.in. cykl Niedzielne popołudnie w Rynku Wielkim), powstają kolejne panoramy Starego Miasta podkreślone odrestaurowanymi murami fortecznymi, podwórka, uliczki. W tematach, zwłaszcza tytułach widoczne też są inspiracje publicystyczne, czy żartobliwe gry słów. Do 2019 namalował ok. 200 obrazów, teraz do 25 rocznie.
Uczestniczy również w wystawach fotograficznych, od 1983 czł. ZTF (m.in. od 1995 wiceprezes), miał w 2006 wystawę fotograficzną. Jest autorem nowej zamojskiej "legendy" o "szwedzkim stole" (osobne hasło, od 2006 impreza plenerowa), wcielał się w postać Skrzetuskiego. Jego dom i pracownia mieści w jednej ze staromiejskich, narożnych kamieniczek.


 * Młodość spędziłem na wsi. To ciągle do mnie wraca: te zapachy, te dźwięki, upał, zima. Mieszkając w Zamościu tkwię nadal we wsi. Ja czuję się wieśniakiem. (...). Znam ciężką pracę chłopa. Z drugiej strony moje rozczulenie wynika z egzotyki wsi, jej kolorystyki, mowy. Myślę, że w moim malarstwie jest dystans, karykaturalne spojrzenie, ale zarazem jest i ciepło i sympatia. (H. Szkutnik, z wywiadu 1995). W tym czasie Adam Kulik pisał - To malarstwo ma swój styl. Jest to twórczość absolutnie samoswoja, komarowsko-lubartowska, zajeżdżająca polską wiochą.
 * Wspomnienie wsi jest niezwykle mocne i to mi się śni, są zapachy. Wracam z wiejskiej zabawy, pożegnałem dziewczynę, z którą tańczyłem całą noc, jest czwarta rano i czuję zapach - rosy, ziemi, ptactwo się budzi. Niesamowita sprawa. Albo zapach kwitnącego żyta. (...) We mnie to siedzi. Ja tęsknię za tym. (H. Szkutnik, z wywiadu 2013)
* A. Kulik o pierwszej znaczącej wystawie wystawie indywidualnej (1989) - Obrazy Szkutnika nie ilustrują wsi, nie kokietują jej w impresjach (Chełmoński, Wyczółkowski). Szkutnik na ambicje większe, pragnie pokazać jej życie i filozofię. Wszystko w mocnych, nasyconych kolorach. Często łamie perspektywę, eksponuje nadmiernie pierwszy plan, z upodobaniem i znakomitym efektem stosuje chwyty malarstwa naiwnego. Realizm subiektywny? zdeformowany? Radykalny? Krytyczny?
 * Zwracają uwagę duże płótna Szkutnika. Zaskakują orgią barw, dużymi płaskimi plamami agresywnego koloru, wypełniającymi uproszczone, zmonumentalizowane postacie chłopów z przykościelnych jarmarków i cotygodniowych targowisk. (L. Lameński, "Gazeta w Lublinie", 1991)
  * 350 lat trzeba było czekać, ale się opłaciło. W sobotę Zamość świętował rocznicę odparcia szwedzkiej nawały. I to jak! Bez różnicy, człek biedny czy bogaty (...) mógł za darmo najeść się do syta. Chwała za to Szwedom, chwała Janowi Sobiepanowi. A muzealnik Henryk Szkutnik, współautor tego wydarzenia, jeśli nie na pomnik, to na pewno zasłużył na prezydenturę Zamościa, choćby przez jedną kadencję. ("Kronika Tygodnia", 2006)