Zamość we współczesnych przewodnikach jest miastem praktycznie bez polichromii i fresków (terminy stosowane często zamiennie, nie do końca słusznie). Ich resztki zachowały się w kilku kamienicach rynkowych, m.in. ul. Ormiańska 26 i ul. Staszica 29. Były w kilku kaplicach i nad chórem w Kolegiacie oraz w pałacu, gdzie w związku z oczekiwaną ciągle rewitalizacją istnieje możliwość przebadania wnętrz na ich występowanie. Takiej szansy nie mają już obiekty sakralne, które przeszły renowację, ale nie wykluczone, że mogły mieć nieudokumentowane archiwalnie malowidła ścienne (kościoły reformatów, bonifratrów, bazylianów i synagoga), nieznane wskutek niedostatecznych czy jakichkolwiek badań na ich występowania.
Jest przekonanie, że polichromie mogły występować w kościele franciszkanów, jednak kalendarz prac uniemożliwił dodatkowe poszukiwania. Świadczy o tym podobnej klasy obiekt – Akademia Zamojska, w której dopiero w 2020 pod tynkami 2 pomieszczeń odsłonięto  sklepienia i ściany, niespodziewanie aż na tak dużą skalę, z cennymi barokowymi malowidłami, najprawdopodobniej J. Siarczyńskiego. W pierwszym - iluzjonistycznie malowany ołtarz, scena gloryfikacji Madonny oraz postacie apostołów, w drugim sceny z życia i cuda św. Jana Kantego (15 scen, z których 8 dobrze zachowanych). Po konserwacji znajdą może swoje miejsce w historii regionalnej sztuki barokowej i staną się dodatkową atrakcją turystyczną Zamościa.
Mamy też przykład polichromowanych rzeźb, epitafia kamienne z katedry. Też Frescopolis