Pochodził z ziemi płockiej, w 1878 przeniósł się z rodzicami do Skierbieszowa. Mając 10 lat oddany został do zamojskiego gimnazjum, w którym uczył się tylko przez rok. Mieszkał na stancji w domu znajdującym się w miejscu ob. hotelu "Renesans". Nie mógł - jak wspominał w "Autobiografii" - znieść przymusu mówienia po rosyjsku, udziału w modłach dziękczynnych i związanych z tym upokorzeń. Wyprosił u rodziców przeniesienie do Warszawy (tam ukończył szkołę realną). Wg okolicznościowego artykułu w "Ziemi Zamojskiej" miał opuścić Zamość za pracę w niepodległościowym duchu uchodząc przed okiem żandarmów rosyjskich. 18 VI 1927 przybył do Zamościa, biorąc m.in. udział w otwarciu szkoły rolniczej. Wg warszawskiej gazety przywitały go entuzjastycznie 15-tysięczne tłumy publiczności, a on sam podkreślił, że przez cały czas swej prezydentury nie doznał nigdzie tak szczerego i dobrze zorganizowanego przyjęcia, jak w Zamościu. Zapowiadany był też przyjazd 15 IX 1930. Do Zamościa przejeżdżał jeszcze 6 VII 1934, nocując przed uroczystościami w Krasnobrodzie i w 1939 uchodząc za granicę.


 * Był to czas wojny rosyjsko-tureckiej. Po każdym zdobyciu twierdzy tureckiej prowadzono uczniów w ogromnej większości rzymskokatolickiego wyznania, na dziękczynne nabożeństwo do cerkwi prawosławnej. Wówczas to właśnie, już jako dziesięcioletni chłopiec, opierałem się przymusowi. Każde tego rodzaju przewinienie musiałem odpokutować, zamykano mnie w klasie na kilka godzin. Była to dla mnie kara o tyle dotkliwa, że odsiadywanie jej wyznaczano na dni wolne od zajęć. Nie zwracałem uwagi również na zakaz mówienia po polsku, za co również karano. (z Autobiografii I. Mościckiego)
 * W 1927 przyjechał samochodem, przed koszarami witany przez kompanię honorową, na ul. Akademickiej powitany przez władze, przeszedł do Kolegiaty. Po odpoczynku i obiedzie w starostwie, czwórką koni podjechał do Janowic, gdzie odbyło się poświęcenie szkoły rolniczej, zwiedził szkołę. Wieczorem przybył na iluminowany rynek, wstąpił do ratusza wpisując się do księgi pamiątkowej i odjechał do kasyna na raut (przeciągnął się do białego rana). W niedziele rano zwiedził park, zoo, Akademię, m.in. wystawę malarstwa uczniów, wysłuchał mszy św., zwiedził wystawę w szkole rzemieślniczej. Po udzieleniu audiencji w starostwie wstąpił do celi Łukasińskiego i zjadł żołnierski obiad. Później był w Skierbieszowie i Sitnie. Na krótko wstąpił jeszcze do Zamościa i wrócił do Warszawy. W 1934 u bram miasta witany kompanią honorową 9 p.p., bramą triumfalną, hymnem i fanfarą, po powitaniach, z wojewodą, udał się do koszar 9 p.p., złożył wieniec pod pomnikiem poległych, przenocował. Następnego dnia po powrocie z krasnobrodu już tylko przejechał przez Zamość