Stały się głośne gdy zapadły się w 1997, nie po raz pierwszy zresztą (do 8 m głęb.). Podziemny korytarz biegnie stąd prostopadle od ul. Orlej do Narutowicza. Tego roku również zapadły się podziemia pod nowym domem przy ul. Sochaniewicza (przepaść zalano kilkudziesięcioma "gruszkami" betonu.
Badania w tym rejonie w związku z częstymi zapadnięciami się gruntu ustaliły, że podziemne korytarze przy tej ulicy są prawdopodobnie wyrobiskiem po XVI-wiecznej kopalni kamienia. Wg dr B. Sawy podziemne korytarze wydrążono podczas pozyskiwania surowca do produkcji wapna. Wg innej hipotezy podziemia mogły mieć też charakter obronny i są niedokończonym fragmentem większego dzieła o charakterze obronnym, tzw. "szańców szwedzkich" z połowy XVII w. chroniących wschodnie przedmieścia i prawdopodobnie łączą się z innym korytarzem biegnącym na południe. Po wschodniej stronie ul. Lipskiej były relikty XIX-wiecznych szańców z zasypywanymi przez właścicieli lochami (do części odprowadzane są nieczystości).
Jeszcze kilka lat po zakończeniu II wojny przy ul. Orlej było zagrodzone deskami wejście do lochów. Gdy w l. 60-tych budowano  Szkołę nr 6 głębokie wyrobiska posłużyły do budowy dużego schronu przeciwlotniczego. Do tej pory ulica nie posiada kanalizacji.
Pod koniec l. 40-tych na ul. Św. Piątka, zapadła się ziemia, ukazując grube mury i fragmenty zawalonego sklepienia. Na podziemia natrafiono pod ulicą także przy budowie z końcem l. 80. kanalizacji ul. Św. Piątka. Do tego czasu, wielu jej mieszkańców prawie nigdy nie opróżniała szamb w swoich posesjach. Nieczystości pochłaniały podziemia. Być może związek z nimi mają odnajdywane licznie w pobliżu figury Św. Piątka szkielety ludzkie (l. 20.).


 * Obok nowego nie zamieszkałego jeszcze domu przy ul. Sochaniewicza po ulewie zapadła się ziemia, pojawił się kilkumetrowej średnicy lej i prowadzący gwałtownie w dół korytarz do położonych głęboko lochów. Był tam mężczyzna, który anonimowo opowiedział - Tam są korytarze 3,5 - 4-metrowej wysokości, a ogromne lochy rozciągają się pod całym domem. Tam jest sama glinka, w dodatku bardzo ciepło. Tylko w to miejsce zmieści się jeszcze ze trzydzieści samochodów betonu (dotąd 20). Po wywierceniu w piwnicach otworów dowiercono się na głębokości 6-8 m pustej przestrzeni. ("Dziennik Wschodni" z 1997)