Słynny obraz Jana Matejki (380x785 cm, nawinięty na bęben, obszyty płótnem w cynkowej zalutowanej rurze i drewnianej skrzyni dł. ok. 8 m, wagi ok. 500 kg, przez 76 dni ukrywany w Zamościu. Jego zamojskie dzieje mają obrosły literaturą, pełną jednak rozbieżności. 2 IX 1939 o 2200 dotarł z Krakowa do Zamościa (złożony w remizie strażackiej), a następnego dnia nocą umieszczony wykutym, poszerzonym piwnicznym oknem (od wsch.) w podziemiach kościoła św. Katarzyny. Obraz przywiózł, a następnie zajmował się w wywiezienie obrazu Eugeniusz Tor (osobne hasło). W ukrycie zaangażowani byli: burmistrz Michał Wazowski z bratem, ks. Wacław Staniszewski (rektor kościoła), ks. Franciszek Zawisza, Michał i Aleksy Radziejewscy oraz Rafał Kloc (murarze), Stefan Nowiński (kierowca), pracownicy elektrowni, zaprzysiężona służba miejska, a później także Władysław Klimek (kościelny) oraz wysłannicy z Krakowa.
Na wskutek donosu, po wejściu do miasta Rosjanie włamali się do kościoła (27/28 IX) i uszkodzili obraz w 8 miejscach. Gdy później Niemcy wpadli na jego trop, wywieziony został brawurowo w dostawie żywności (w asyście żołnierzy niemieckich!) i 17 XI z powrotem był w Krakowie (muzeum Czapskich). Historia ukrycia obrazu opisana została w wielu, lecz częstokroć sprzecznych ze sobą relacjach.


 * Wg jednej z relacji obraz przywieziono do Kowerskich (ul. Żdanowska), skąd zabrany do elektrowni (po drodze jeszcze w posesji przy ul. Radzieckiej), następnie m.in. ul. Kościuszki, Moranda przewieziony do kościoła. Po uszkodzeniu jeszcze raz znalazł się w elektrowni (stolarnia) i po wykonaniu przez stolarza Niecia skrzyni wrócił do kościoła ponownie!