Akcja artystyczna, wtedy jeszcze nie używano nazwy performance, wybitnego artysty Jerzego Beresia, którym trafił na karty historii sztuki współczesnej, a przez "Magazyn Sztuki" uznany za jedną z 7 realizacji w polskiej sztuce powojennej, które były rzeczywistym przekroczeniem granic rzeczywistości społecznej. Wydarzenie miało miejsce 15 XI 1975 w Rynku Wielkim za sprawą kuratora Andrzeja Mroczka.
* "Runda Honorowa" - godzina 15.30, temperatura około zera. Na pusty Rynek wchodzi Jerzy Bereś. Wybiera dogodne miejsce dla "akcji". Stawia na nim niewielki pniak, a wkoło niego pisze zieloną farbą "Ołtarz Kreacji", obok kładzie szeroki, ciesielski topór. Jest nagi i tylko jego biodra przysłaniają dwie deseczki z napisem "Bereś". Przed sobą pcha "Taczki Symboliczne". Bereś zbliża się do "Ołtarza Kreacji". Otacza go wzrastający tłum ludzi. Runda Honorowa wkoło "Ołtarza" to jednocześnie mozolne przebijanie się przez tłum, który rozstępując się, wyznacza duży, naturalny krąg. W środku jest "Ołtarz". Punktem kulminacyjnym była możliwość wykonania przez widzów własnoręcznie pamiątki. Na przygotowanych kartkach mogli oni odbić pieczęć przedstawiającą kontur twarzy i słowo TWARZ. Tłum był tak duży, że do akcji wkroczyli milicjanci zdezorientowani i niepewni, jaki wydźwięk może mieć owo dziwne zdarzenie w centrum miasta, dziwna drukarnia, "produkcja" rozchwytywanych "pamiątek" po prostu zabrali kuratora do wozu na przesłuchanie, kładąc kres "zamieszaniu".
* "Runda Honorowa" - godzina 15.30, temperatura około zera. Na pusty Rynek wchodzi Jerzy Bereś. Wybiera dogodne miejsce dla "akcji". Stawia na nim niewielki pniak, a wkoło niego pisze zieloną farbą "Ołtarz Kreacji", obok kładzie szeroki, ciesielski topór. Jest nagi i tylko jego biodra przysłaniają dwie deseczki z napisem "Bereś". Przed sobą pcha "Taczki Symboliczne". Bereś zbliża się do "Ołtarza Kreacji". Otacza go wzrastający tłum ludzi. Runda Honorowa wkoło "Ołtarza" to jednocześnie mozolne przebijanie się przez tłum, który rozstępując się, wyznacza duży, naturalny krąg. W środku jest "Ołtarz". Punktem kulminacyjnym była możliwość wykonania przez widzów własnoręcznie pamiątki. Na przygotowanych kartkach mogli oni odbić pieczęć przedstawiającą kontur twarzy i słowo TWARZ. Tłum był tak duży, że do akcji wkroczyli milicjanci zdezorientowani i niepewni, jaki wydźwięk może mieć owo dziwne zdarzenie w centrum miasta, dziwna drukarnia, "produkcja" rozchwytywanych "pamiątek" po prostu zabrali kuratora do wozu na przesłuchanie, kładąc kres "zamieszaniu".