Na początku I wojny, latem doszło w Zamościu do egzekucji dokonanej przez Rosjan. Istnieje kilka wersji opisu tego tragicznego wydarzenia.
 - W VIII 1914 Żydów oskarżono o współpracę z Austriakami i wysadzenie mostku na Łabuńce, które było dziełem polskiej młodzieży. W obronie ich stanął pop, interwencja miała częściowy skutek, uwolniono 5-ciu, ale siedmiu Rosjanie rozstrzelali.
 - Zamość kilka razy przechodził z rąk rosyjskich w austriackie. 18 VIII Rosjanie opuścili Zamość. W sobotę 22 VIII do miasta wkroczyła konnica austriacka, opuściła je w poniedziałek, 24-go. Tego dnia przybył do Zamościa podjazd rosyjski, a za nim kilka pułków piechoty ze śpiewem i muzyką. Rosjanie posądzając ludność miejscową o przyjęcie wojska austriackiego chlebem i solą, obeszło się srogo z ludnością. Po wyjściu Austriaków i powrocie wojsk rosyjskich Żydzi prosili dwóch miejscowych Rosjan, miejscowych sędziego pokoju i handlującego rybami, żeby zaświadczyli, że z przymusu otworzyli sklepy i oddali towary "za kwitki".
Doszło do rozstrzelania dwudziestu kilku osób podejrzanych o szpiegostwo na rzecz Austrii. Egzekucja odbyła się przed budynkiem szkoły przy ulicy Lwowskiej. Istniejące żydowskie bractwo pogrzebowe żydowskie obeszło pobojowisko, zbierając poległych Żydów i chowając ich wedle  rytuału żydowskiego. 
  - W IX 1914 na cześć powracającego wojska rosyjskiego powstał żydowski komitet powitalny, który ustawił w Rynku Wielkim stoły z poczęstunkiem. Na rozkaz oficera Golubowa, antysemity, schwytano 19 Żydów i pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Austriaków 7-miu rozstrzelano z broni maszynowej  (wg źródeł żydowskich znacznie więcej) na placu szkoły nr 1 (wg innych straży pożarnej), większość zamordowanych była członkami komitetu powitalnego). Następnie zebrano nowomiejskich Żydów przy poczcie (wg innych kaflarni) z zamiarem dalszych rozstrzeliwań. Uwolnił ich przybyły generał rosyjski. W 1934 postawiono na cmentarzu żydowskim ku czci 7 rozstrzelanych.


 * Wg drugiej z relacji wśród rozstrzelanych byli: Józef Stanko, szewc , l. 60, uczestnik wojny rosyjsko tureckiej 1877, Majer Altberg, właściciel domu, l. 55, Stanisław Gibulski, szewc, l. 42, Jehoszua Horowic Wajsbrot, syn rabina , l. 20, Zegen, syn kupca, l. 20, Erlich, dostawca produktów spożywczych dla wojska rosyjskiego, l. 26, Tewel Finkenberg, l. 40 i syn jego l. 16, Gutherc, kowal, l. 35, Piotr Ziemiński lat trzydzieści kilka.
 * Na placu szkoły (nr 1) w czasie przemarszu wojska rosyjskiego przez Zamość zebrał się komitet żydowski, który miał rozdawać chleb, cukier i papierosy żołnierzom. Mieszkańcy dostarczali produktów, a komitet nie zważając na wyczerpanie , ostatkiem sił dzielił papierosy. Zdemoralizowani już wojną żołnierze przyjmowali chleb, bijąc i przeklinając zebranych na placu Żydów. W pewnej chwili z komitetu wystąpił młodzieniec (syn rabina zamojskiego) i zaczął tłumaczyć żołnierzom, że niesłusznie postępują z zebranymi Żydami, którzy tu przyszli dla dla dobrego uczynku. Kozacy przyjęli jego mowę jako odruch buntu, i nie namyślając się długo, ustawili Żydów pod murem szkoły. Pierwszą ofiarą padł dwudziestoletni syn rabina, Jehoszua Horowic, po nim rozstrzelano następnych jedenastu (do niedawna jeszcze podziurawiony mur świadczył o barbarzyńskim czynie Kozaków). Tego samego dnia dowódca Kozaków wydał rozkaz wypędzenia wszystkich  Żydów na plac poczty, żeby tam ich rozstrzelać. Przed placem rabin nakazał płaczącemu tłumowi zmówić modlitwę przedśmiertną. Nagle dał się słyszeć tętent i zza rogu ulicy ukazał się na koniu pułkownik kozacki. Żydzi się zwrócili do niego z prośbą o wyzwolenie ich z rąk Kozaków, dla których uczynili oni tyle dobrego, Opowiedzieli też o samowoli  dowódcy i o śmierci 12 Żydów. Pułkownik wysłuchał ich kazał wszystkim wrócić w spokoju do domu. Tak więc bez żadnej winy, jak to bywa na wojnie 12 mieszkańców i przypadkowo - bo tylko przypadek rządzi na wojnie - ocalała ludność żydowska Zamościa. (Syma z Zamościa Historia muru naszej szkoły, "Nasz Przegląd" nr 151 (5049)
 * Po wyjściu Austriaków przyszli Moskale i zaczęli hulać. Jakiś pijany żołnierz twierdził, że z pewnego domu strzelano. Wtedy pułkownik z miejsca zarządził „istinno [prawdziwie] ruską” karę za niepopełnioną winę. Z domu wywleczono przemocą wszystkich mężczyzn bez  względu na wiek i urząd – między innymi wyciągnięto wszystkich członków komitetu miejskiego, z rozkazu władz wojskowych, rozdających chleb między ludność ubogą – ustawiono ich w liczbie dwudziestu kilku pod murem, z najzimniejszą krwią naprzeciw ustawiono „pulemiot”. Dwa razy przeciągnięto taśmę, dwa razy zagrzechotał karabin maszynowy swą straszliwą mową – i wszyscy pokotem padli kulami wielokrotnie przeszyci. Kilku zaledwie poranionym udało się wyrwać z tego piekła. Osiemnastu padło trupem. – Wśród nich  poważany w mieście obywatel, szewc Gibulski, Stanko, Altberg i inni. Dnia tego wieczorem i w nocy powtórzyla się strzelanina. To samo następnego dnia. Nie da się zebrać dzisiaj wszystkich poszczególnych wypadków, ani policzyć wszystkich ofiar. („Nowa Reforma” 25 IX 1915)
 * Z książki prof. M. Siedleckiego Z ziemi Lubelskiej (1916) - Później rząd rosyjski chciał z siebie zrzucić winę niewinnej śmierci tych ludzi; przysłał nawet pismo do magistratu, że chce poznać stosunki rodzin "trzynastu niewinnie zamordowanych przez Austryjaków", by im ewentualnie udzielić wsparcia.