Nie wiadomo jak długo istniała i dokładnie w którym miejscu, opisuje ją "Gazeta Polska". W 1874 była jedną z dwóch cukierni – Żardeckiego, którą dzierżawił Mandeltort. Utrzymywał ją w porządku, ciastka były jak na Zamość, często bardzo są świeże i dobre. "Gazeta" życzyła mu powodzenia, ale i tego, aby odzwyczaił się od szorstkiego obchodzenia się z gośćmi, do jakiego przywykł utrzymując już od dawna prosty szynk. Cukiernię utrzymywali głównie młodzi Żydzi z bogatszych rodzin, o każdej porze spotkać ich tam można było grających w szachy lub billard, a nawet przy gazetach i innych pismach peryodycznych, których p. Mandeltort kilka utrzymuje.