Ur. w Annopolu, właśc. Stefan Zygmunt, maturę zdał w Chełmie, żołnierz z 1920 r. Ożeniony z Magdaleną Wajland w Sitańcu. Po odejściu T. Fuksa w 1922 stał się samodzielnym zarządcą tartaku i giętarni w Zamościu (udziały w spółce z  bratem Karolem). Zatrudniał do 60 osób. Miał także tartaki w Grodysławicach i Łabuniach, współudział w fabryczce w Rembertowie. W 1936 nabył zabudowania fabryki mebli w Radomsku (wkrótce sprzedał). Brał czynny udział w życiu miasta, założył świetlicę robotniczą.
W 1939 gdy weszli Sowieci, obronili go przed nimi pracownicy. W czasie wojny, z racji pochodzenia, okupanci uważali go za Niemca, podpisał volkslistę by zachować zakład. Zapisał się jednak bardzo dobrze w pamięci pracowników (wysoki, przystojny, nazywali go "ojcem"), chronił ich, argumentując potrzebami produkcji. Zatrudniał fikcyjnie w straży zakładowej, m.in. uwolnionych w skutek jego starań z obozu dla wysiedlonych (później odchodzili do "lasu"), często z rodzinami, wyciągał też z więzień, nawet z Rotundy. Kilkunastu zatrudnionych utworzyło grupę konspiracyjną. Z blisko 40 Żydów, których ratował, kilku przeżyło wojnę. Na prośbę Judenratu wystarał się o synagogę (skład desek), chroniąc ją przed ostateczną dewastacją. Dzięki niemu miano uwolnić 18 księży. Obłaskawiał w tym celu Niemców przekupstwami, posługiwał się fortelami. Z gestapo wyciągnął m.in. Stanisława Bryka.  Współpracował z AK.
Przed Wyzwoleniem na dzień przed powstaniem wyjechał do Warszawy. Później przez pewien czas przebywał na Śląsku (Bytom, Zabrze, krótko dyrektorem tartaku), w Elblągu, gdzie z bratem prowadził wytwórnię dykty. Sądowo zrehabilitowany we Wrocławiu jako volksdeutsch. W 1954 zamieszkał tam, miał warsztat drzewny (m.in. słupki do balustrad w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie), tam też zmarł.
Na bazie jego zakładów powstała fabryka mebli. Nie starał się o odzyskanie majątku. Przy ul. Lubelskiej znajdowała się willa Zipserów. W 2010 powstał o nim reportaż radiowy pod znamiennym tytułem "Lista Zipsera".


 * Kilkakrotnie ratował przed wywózką na roboty przymusowe do Niemiec, czy do obozów. Przekonywał Niemców, że potrzebuje ludzi do pracy i zabierał z obozu przesiedleńczego w Zamościu całe rodziny. Kiedyś przywieziono do zakładu samochodem 30 osób wysiedlonych z hrubieszowskiego, z dziećmi, umieszczając ich w świetlicy. Po kilku tygodniach powiedział im, że "za drutami" jest sporo ludzi, którzy chcieli by pożyć na wolności". Zrozumieli, każdy znalazł inne schronienie. Po kilku dniach zameldował Niemcom, że uciekli, a on potrzebuje robotników i przywiózł kilka osób. Historia się powtórzyła. Za kolejnym razem odmówili. (za A. Jaworskim, "Kronika Tygodnia" z 2011)
 * W zakładzie robiono trumny m.in. dla niemieckiego wojska. W jednej cięższej, której miano nie ładować na samochód ukryto żonę Żyda Fluga. (j.w.)
 * Poproszony o pomoc w uwolnieniu aresztowanego księdza, ściągnął na popijawę Niemców. Zwierzył się, że nie może skończyć romansu, bo szantażuje go kochanka, że opowie żonie, gdy nie wyciągnie z aresztu jej brata księdza. Wiedziony męską Niemiec solidarnością miał uwolnić wszystkich kilkunastu przebywających w areszcie duchownych. (j.w.)