Pierwszy znany z kronik inny niż wypadek budowlany odnotowano w 1658 przy ul. Żydowskiej - 2 robotników udusiło się remontując studnię. 17 VII 1659 przy kamienicy Torosowicza wciągana na piętro rynna zabiła 2 robotników. 1 V 1664 wybuch młyn "prochowy" (zginęły 2 osoby). W  VII 1848 piorun, który kominem wpadłszy do chałupy (na przedmieściu) zabił.
Do lokalnego przysłowia-przestrogi na długie lata trafił chłop Magryta, który na pocz. XX wieku utopił się, próbując przepłynąć na krze rozlewisko między Janowicami i polami "Obozu". Kilkanaście ofiar pochłonął od 1963 zalew (I-sza ofiara Adam Dworaczek uczeń ZSZ - utopił się 28 VI 1963, następna w 1964). Przed wojną zmajstrowanym przez siebie pistoletem postrzelił się w głowę Tadzio Kulaszyński. W 1927 w "Stylowym", w czasie filmu dla dzieci zapaliła się taśma, nie doszło do wybuchu, gdyż Stanisław Małaszowski - gołymi rękami wyrzucił bęben taśmy z kabiny, nikt się nie zorientował i produkcję wznowiono.
Współcześnie zdarzały się najprzeróżniejsze wypadki, m.in. w ZOO niedźwiedź 25 II 1931 pogryzł będącą na wycieczce ośmiolatkę Janinę B., której amputowano lewą nogę (na apel zebrano ok. 3 tys. zł, ogród przez 60 lat aż do jej śmierci wypłacał rentę), ponadto niedźwiedź 15 VI 1949 rozszarpał na śmierć dozorcę, który poprzedniego dnia nie domknął klatki - Michał Staroń (73 l.) zm. w męczarniach w szpitalu. Niedźwiedź zastrzelony przez milicjanta i wypchany, od 1949 w muzeum). Przez niedźwiedzie tragicznie poszkodowane zostały również inne dzieci, tracąc nawet nogi (1960, chłopiec z Krasnobrodu, 13 XII 1962).
Tragedią, która wstrząsnęła miastem było śmiertelne zatrucie czadem trojga dzieci i ich ojca z ul. Ogrodowej (1948). W 1962 jadąc przez most bez barierek na ul. Królowej Jadwigi utopił się rowerzysta. Były spadochronowe wypadki śmiertelne (1973 i 1981). 3 VI 1978 na ul. Moranda zasypało 2 pracowników KBK (wykop pod kolektor). Z dachu elewatora spadł kiedyś mężczyzna, łapie się jednak za belkę, ratuje, siwiejąc w mgnieniu oka. 22 VII 1977 w środku miasta wykoleiło się 17 ciężkich wagonów kolejowych, wg dr Panasiewicz największy wypadek na terenie WDOKP - 42 osie pustych węglarek na łuku przed bocznicą przy ul. Peowiaków (bez ofiar, minimalne uszkodzenia).
"Najgłośniejsze" wypadki to detonacja w domu Ładyńskich przy ul. Lubelskiej (28 IX 1982 - gaz) i wybuch gazu przy Grodzkiej 12 (13 X 1989 godz. 11, wyleciały całe ramy okienne, strzępy mebli i odzieży, firanki i zasłony zawisły na kamienicach po przeciwnej stronie ulicy, w sąsiednich domach powypadały szyby, m.in. w aptece, 6 osób z poparzeniami znalazło się w szpitalu, 16 lokatorów przekwaterowano). Miał też miejsce wybuch bomby przy ul. Staszica 6 (21 II 1995 godz. 21.50), obok był lombard. Do ewakuacji Gimnazjum nr 3 doprowadziły doświadczenia nauczyciela chemii (2007).
W 1996 przy ul. Wyszyńskiego 44 podczas awarii windy uwięziony pasażer wydostając się z niej zginął wpadając z 7 piętra do szybu. W XII 2002 ze skarpy obok "Bramy" (10 metrów) od 1997 spadła 5 osoba (m.in. w Sylwestra 97) - trzy zginęły.
Wielkie niebezpieczeństwo niosły staromiejskie niewypały. W 1949 obok pałacu znaleziono półtonową bombę, w 1977 przy Bramie Lubelskiej 300 niewypałów, w 1984 w parku 228, w 2003 wykopano 150-kilogramową bombę lotniczą (80 cm) przy ul. Kilińskiego, a w 2008 przy arsenale 7 pocisków artyleryjskich. W 1997 100-kg nagrobek przygniótł 4-letnie dziecko, inne uśpione u stomatologa już się nie obudziło.
W 1994 geolog z Zamościa z kolegą odnaleziony po 24 dniach w sztolni nieczynnej kopalni niklu w wałbrzyskiem (bez światła, picia, jedzenia). W 1995 zamościanin został ciężko ranny w paryskim metrze od bomby islamistów. W VIII 2007 pod Dunkierką miał wypadek autokar "Polonii" z Zamościa - zginęły 3 osoby. Pierwszy znany w Zamościu wypadek podpalenia się miał miejsce 27 II 2017 przed wejściem do zamojskiego Starostwa (delikwent wcześniej w 2015 przykuł się w urzędzie do kaloryfera). W 2019 w Chłodni doszło do wycieku 300 kg amoniaku.
Do najsłynniejszego wówczas w Polsce podpalenia, przed czwartą falą pandenii doszło w nocy z 1 na 2 VIII 2021 (sanepid i mobilny punkt szczepień w Rynku Solnym - tego dnia przybył minister zdrowia), podpalacza zatrzymano po 7 m-cach i skazano na 5 lat, uznając podpalenia za czyny o charakterze terrorystycznym.


 * 20 IV 1956 doszło do szczęśliwie zakończonego wypadku. Pięcioro dzieci: przedszkolaki (najmłodszy 3 lata) i dzieci z II i III  kl. pobliskiej szkoły "piątki"  weszło na utrzymujący się w parku lód i z głowami znalazły się pod wodą. Uratował je przechodzący robotnik Bucior (br. imienia), wyciągał je z wody także nauczyciel Kadler.
 * 15 XII 1966 występujący na scenie PDK Zbigniew Kurtycz spadł ze sceny do proscenium skręcając rękę i łamiąc 3 palce. W jego relacji z 2009 było to tak - W 1968 na koncercie w Zamościu Zygmunt Karasiński, znakomity skrzypek i dyrygent, wymyślił, że przy zgaszonych światłach on będzie wchodził na estradę ze skrzypcami w rękach z jednej strony kulis, a ja ze smyczkiem z drugiej. Mieliśmy się spotkać przy mikrofonie, oznaczonym świecącym listkiem. Wszystko było obliczone, tylko technik przesunął mikrofon o metr i kiedy już podawałem smyczek Karasińskiemu, pod nogą poczułem próżnię. Wpadłem do zapadni, która od sceny do podłogi miała wysokość 4 metry 65 centymetrów. Mniej więcej półtora piętra. Złamałem rękę, przez kilka miesięcy nie mogłem grać na gitarze.
 * Eksplozję w 1995 wywołał ładunek zdetonowany pod oknem baru mlecznego  zniszczył futrynę wyrywając kęs muru, z 5 okien baru wypady szyby
, fala uderzeniowa wybiła też szyby w promieniu kilkudziesięciu metrów. W wyniku dochodzenia ustalono, że zdetonowano kilkanaście lub kilkadziesiąt rakietek noworocznych zebranych w jednym pojemniku (kilkadziesiąt gram mieszaniny chloranu potasu z pyłem aluminiowym o niewielkim efekcie kruszącym)