Powracające spod Moskwy wojska napoleońskie z początkiem roku znalazły się na ziemiach polskich. W pierwszych dniach lutego padła Warszawa. Wcześniej (22 I) ks. Józef Poniatowski zarządził stan oblężenia twierdzy zamojskiej. Jej komendantem był gen. bryg. Maurycy Hauke (osobne hasło), którego w myśl dekretu cesarskiego wspomagała 7-osobowa rada obrony twierdzy (m.in. dowódcy poszczególnych formacji, a także podprefekt Zamościa). Półtora roku wcześniej Napoleon, nie przewidując przyszłego obrotu rzeczy, zarządził umieszczenie tu "najsłabszego garnizonu" i zatrzymanie tylko niezbędnej artylerii. Uważał, że wystarczą do obrony działa 12 i 16-funtowe (cięższe przewieziono do Modlina i Warszawy). Nie przywiązywał więc uwagi do leżącego poza linią działań Zamościa i był zdania, że o ile przyjdzie konieczność obrony, wystarczy aby utrzymał się przez 3 miesiące. Garnizon twierdzy przed rozpoczęciem oblężenia składał się z 13 p.p., batalionu 6 p.p., dwu kompanii artylerii i jednej weteranów, oddziału kompanii saperów oraz części 3 pułku kawalerii, ogółem 137 oficerów i 3616 żołnierzy.
Rosjanie podeszli pod Zamość 20 II. Korpusem rosyjskim początkowo dowodził krótko gen. Mussin-Puszkin, następnie gen. Rath (z pochodzenia Szwajcar). Stopniowo zajmowali okoliczne wsie. Pierwsze tygodnie upłynęły na drobnych utarczkach, wojnie psychologicznej (np. fałszywe informacje). Posterunki obrońców wysunięte były daleko na przedpolu twierdzy. Usunięto z niej ludność cywilną nie posiadającą zapasów żywności. W poł. marca Rosjanie zaczęli zbliżać się do twierdzy. Wkrótce stanęło pod nią 8 tys. piechoty (5 pułków) i 2 tys. jazdy (4 pułki, m.in. Kozacy) nieprzyjacielskiej wraz z 24 armatami. Wezwali Zamość do poddania (pierwszy raz 28 III). Hauke z godnością odpowiadał, że Zamość nie Jerycho by na głos trąbki parlamentarnej upadł. Doszło do 13-dniowego szturmu na twierdzę. Dziennie na miasto spadało od 50 do 200 pocisków (wojsko płaciło cywilom 6 gr za każdą kulę rosyjską). Rosjanie usypali wokół (od 1,5 do 3 km) 10 baterii. Mimo dającej się we znaki wilgotnej wiosny (600 chorych) obrońcy nie rezygnowali z działań zaczepnych i zorganizowano udany wypad 4 IV, potem 27 IV na redutę między ul. Lubelską i Janowicami, w czasie którego Rosjanie stracili 300 ludzi (zabici, ranni, 148 jeńców) i 6 armat, gdy sami obrońcy mieli 23 zabitych, 77 rannych, zagwożdżono też wiele dział (osobne hasło: Piramida). Rosjanie odpowiedzieli 5 tys. pocisków, ale cofnęli się nieco i przystąpili do blokady twierdzy. Zapanował spokój. Oblężenie tak zwolniało - pisała berlińska gazeta - że obrońcy mogli się w okolicy opatrywać w żywność i bydło. 12 VI ogłoszono zawieszenie broni między armiami. Trochę wcześniej Napoleon nadał 11 oficerom i 1 podoficerowi legie honorowe.
Pod Zamościem stało już 10 tys. wojska i 65 armat. Obowiązywała strefa neutralna, często jednakże naruszana przez Rosjan (obaj dowódcy spotkali się w Sitańcu). Nie wypełniali oni też zobowiązań o dostarczaniu żywności. Konieczne było zaspokajanie wielu potrzeb we własnym zakresie. Przewidując dalsze oblężenie uruchomiono warsztat garncarski (znany w literaturze garnuszek z żótą polewą z napisem "Fabryka Woyskowa w Zamościu 1813 r."), garbarnię, kuźnię (powstawały m.in. sierpy do żniw), browar, mydlarnię, a nawet własną mennicę (osobne hasło: Monety zamojskie). Przedłużany rozejm zakończył się ostatecznie 21 VIII.
Działania wojenne wznowiono początkowo tylko na nieznaczną skalę. Pewne ożywienie nastąpiło z początkiem września, lecz twierdza nie doznała większych szkód (największy ogień kierowano na garnizonowy lazaret). Rosjanie zwiększyli swoje siły do 18 tysięcy i zacieśnili linię obrony. W październiku bombardowanie trwało bez przerwy przez 11 dni (6 i 7-go zrzucono po 200 pocisków). Rosjanie nie domyślali się rzeczywistego stanu twierdzy, sądząc, że posiada znaczne jeszcze zapasy żywności. Już w lipcu zaprzestano wypłacania żołdu (wcześniej tylko za 2 dni w miesiącu). Gdy zabrakło już czegokolwiek żołnierzom wydawano znalezione w magazynach wielkie ilości kart do gry (po 14 talii). Powstał wierszyk, o tym, że komendant jak gdyby na żarty, zamiast jedzenia daje nam karty). Brakowało przede wszystkim żywności. Obliczone na 3 miesiące zapasy, uzupełnione częściowo zebranym na przedpolu zbożem i rekwizycjami, a potem ograniczoną coraz bardziej konsumpcją wystarczyły aż na 10 miesięcy. Głód panował także wśród ludności cywilnej pozostałej w twierdzy, która w zamian za racje żywnościowe zgłaszała się do wart (od października także kobiety), zbierała też kule rosyjskie (1 gr od sztuki). Rosła liczba chorych i zmarłych w szpitalach. Sytuacja stawała się rozpaczliwa. 25 VIII na rzeź poszły konie. 8 XI skończyły się ostatki mięsa, zaczęto polować na psy, koty, wrony, nawet szczury i myszy.
Twierdza poddała się, gdy zabrakło nawet chleba. Bronił się jeszcze Gdańsk i Modlin. Gdy nadeszła wiadomość o śmierci ks. Józefa Poniatowskiego rada twierdzy uznała bezcelowość dalszego oporu i 22 XI M. Hauke podpisał zgodę na poddanie Zamościa. Pod wrażeniem determinacji obrońców gen. Rath poczynił pewne ustępstwa i 25 XI po zbiórce w Rynku, o godz. 11 Bramą Lwowską opuściło miasto 1368 oficerów i żołnierzy, połowa z nich o kiju lub stemplu zaledwie za Bramę wyjść mogli, będąc szkorbutem zarażeni. Ponadto w lazaretach leżało 891 żołnierzy. Od kul zginęło 242, w szpitalach zmarło 1689 (tylko w październiku 452), rozstrzelano 5. Dłużej bronił się tylko Modlin. Przez wzgląd na piękną obronę - gen. Rath zezwolił oficerom na zatrzymanie szpad i koni (końca oblężenia dotrwało 47 koni), własności i ekwipaży swoich, podoficerom i żołnierzom tornistrów, ubioru i wszelkiej własności, a załoga nie poszła do Rosji, lecz pozostała w niewoli na terenie Królestwa. Kazał też mieszczanom wręczyć sobie przeznaczone dla cara specjalnie wykonane kosztem 600 zł srebrne klucze od miasta. Po heroicznej obronie Zamość porównywano z Konstantynopolem i Genuą.
Zwycięzcy przejęli 82 armaty w naywiększej części wielkiego wagomiaru. Gen. Rath obsadził twierdzę 500 ludźmi, pozostało w niej 400 chorych, jak zapewniono opatrywani będą ze wszelką ludzkością.


  * Obsada: komendant: gen. Maurycy Hauke, poddyrektor inżynierii ppłk Leonard Jodko, poddyrektor artylerii ppłk Antoni Płonczyński, podinspektor Stanisław Kątecki, komisarz wojny Wojciech Bayer. Piechota: dowódca 13 p.p. płk Franciszek Żymirski, d-ca 1 bat. ppłk Lanckoroński, d-ca 2 bat. ppłk Kąsinowski, d-ca 3 bat. ppłk Koziobrodzki; 2 bat. z 6 p.p. d-ca ppłk Rusiecki, saperzy: oddział 6 komp. d-ca kpt Dobrzyński; artyleria: 13 komp. d-ca kpt Korbecki, 17 komp. d-ca kpt Wykowski; jazda: oddział 3 p. d-ca por. Małecki; weterani: 3 komp. d-ca kpt Korpiński, 5 komp. d-ca kpt Przeździecki, bat. oddziałowy d-ca ppor. Światłowski. Ogółem 137 oficerów oraz 3616 podoficerów, 393 konie, 130 dział.
 * W czasie oblężenia, gdy masowo chorowano na tyfus niesumienny lekarz kazał będącego w malignie żołnierza do trupiarni, gdy odkryto w nim iskierkę życia - wyleczono go a lekarza aresztowano. Saper Glinowiecki już pochowany, wydostał się z grobu i o własnych siłach wrócił do koszar.

 * "Gazeta Lwowska" o kapitulacji - Nayjaśniejszy Imperator raczył rozkazać i oświadczyć wszystkim Polskim Wojownikom przebaczenie (amnestyą) i dozwolić każdemu z nich powrotu na łono familii., 
 * Był wierzchowiec arab, czarny jak noc, a zwał się "Wrony". Chodził był pod panem swym szefem batalyonu, na wyprawę moskiewską, brnął przez dalekie śniegi i błota, przez rzeki i bezdroża (...). Widział był tryumf i pogrom (...), pokonał okropną moskiewską zimę, aż po wielkiej wyprawie i trudach najcięższych przyszedł pod panem swym w odwrocie do fortecy Zamościa. Zawarła się forteca, wojska rosyjskie obległy Zamość. Cztery brygady artyleryi rosyjskiej, każda po dwadzieścia dział, rzucała kule i granaty do twierdzy. Ta twierdza miał żywność na trzy miesiące, a broniła się przez dziewięć miesięcy. Dwa tysiące żołnierzy umarło w lazarecie. Gdy nie starczyło chleba, czyniono wycieczki w okolicę pod ogniem nieprzyjacielskim, nie odpasowując oręża zbierano zboże. Wioski okoliczne zostały spalone. Lecz chleba nie starczyło. Wreszcie chleb całkiem ustał. Żołnierze dostawali połowę racyi mięsa końskiego. Oficerowie żyli w nędzy, a konie swe oddawali na zabicie. Przyszła kolej na "Wronego". Wyprowadzony został bojowy koń, dostojny biegun. Przyszedł doń pan na pożegnanie, ostatni raz pogładził jego bujną grzywę, ostatni raz zatopił w jego oczach pożegnalne spojrzenie. Za chwilę żołnierz przebił serce rumaka - w oczach pana. Patrzył pan spokojnie, jak rozbierano mięso towarzysza wiernego, nosiciela nadziei polskiej na niepodległość po moskiewskim rozłogu... A wkrótce niestało koni i żołnierz począł wyjadać koty, później szczury, myszy i wrony... (fragm. powieści Stefana Żeromskiego Wszystko i nic)
 * W Twierdzy podczas oblężenia w 1813 zaczął się nadzwyczajnie szerzyć szkorbut i mnóstwo ludzi na tę chorobę umierało. Wszelkie usiłowania lekarzy były nadaremne, gdyby nie przypadek. Dla braku żywności zaczęto używać koniczyny. Niektórzy zaczęli smarować suchy chleb końską tłustością. I zdarzało się, że zarażeni szkorbutem po takim jedzeniu zupełnie wyzdrowieli. Od tego czasu tamtejsi lekarze, innego lekarstwa prócz końskiego tłuszczu przeciw szkorbutowi nie używali i odtąd już nikt na szkorbut nie umierał. („Gazeta Polska” 1826 nr 15)
 * W 1860 wyszła Obrona kreposti Zamost'â w 1813 godu (s. 54)