Nazwa wymienianej od pocz. XX wieku wyniosłości w pobliżu szosy lubelskiej, Po ostatniej wojnie rozorana, zabudowana, w l. 70. ziemię zużyto do budowy nasypu pod wiadukt.
Po wojnie nazwa ta przylgnęła do odległego ok. 200 m na północ, innego, okrągłego, stromego, położonego na podmokłych łąkach wzniesienia o średnicy 45 m i wys. 7 m (dawniej do 10 m). Ziemię nawieziono tu na piaszczystą wydmę. Wg archeologów jest to dzieło obronne (XVII w. lub 1 poł. XIX w.), względnie kurhan z okresu wędrówek ludów (IV - VII w.), utożsamiane też z Mogiłą Chmielnickiego.
Umieszczony na mapie z ok. 1815 jako jedna z redut urządzonych przed oblężeniem reduta Chmielnickiego. Zlokalizowana od strony Lublina przed wjazdem do miasta - ponad kilometr prostopadle na zachód (równolegle do ul. Granicznej).
W odwiercie znaleziono monetę z IV w. p.n.e. Wg okolicznej tradycji miało tam straszyć, zlatywały się czarownice, a także, że miał to być grób ...Łokietka! Była miejscem zabaw okolicznych dzieci z ul. Reymonta, Wiejskiej, Lubelskiej, najczęściej dziewczynek.


 * W środku mokrych łąk wystawał piękny, okrągły kopiec. Był to kurhan. Nie był to niski, prawie niewidoczny kopczyk czy obłe wzniesienie, jakich wiele kurhanów na Zamojszczyźnie można spotkać. Ten jest duży, a przede wszystkim wysoki. Tak wysoki, że wspinanie się po jego bokach na sam szczyt szczyt dawało nam wrażenie wyraźnej stromizny. Każda grupa idąca do Lasku Sitanieckiego na ten kurhan zachodziła. Tam wśród suchych traw odpoczywało się i oglądało się za siebie na szeroką panoramę doliny Łabuńki, na zabudowania Janowic, Przedmieścia Lubelskiego, na drugą wioskę Hyża, na Sitaniec. Oczywistym też i było to, że siedząc na kurhanie, domniemywało się, że jest to grobowiec starożytnego wodza plemiennego i że gdyby ten kurhan rozkopać, to może znalazłoby się jakieś skarby. Ale gdyby rozkopywać za dnia to zaraz by się ludzie zlecieli i skarb by zawłaszczyli, a gdyby kopać w nocy, to jakby tak duch tego pochowanego przed tysiącami lat wojownika zaczął straszyć, to by się ze strachu umarło. (...). Ponadto kurhan jest wysoki ponad 10 metrów, to gdyby chciano go skutecznie rozkopać, to ile to wymagało by pracy. Zawsze dziwiliśmy si, że tak wielką górę ziemi usypano na środku łąki, a ziemię tę musiano skądś przywozić, bo żadnych śladów kopania jej w pobliżu nie było widać. Przecież nawet po tysiącu lat byłoby tu jakieś obniżenie czy jakieś mokradła większe. (ze wspomnień Mariana Tracza)
 * Najłatwiej było wchodzić i zjeżdżać z Łysej Góry tylko z południowej strony. Z innych kończyło się przewróceniem sanek. Kilkunastoletnie dzieci bały się na ten kopiec wchodzić, bo podobno tam straszyło. Matki przestrzegały przed zabawami na Łysej Górze i opowiadały o złotach czarownic, przy pełni księżyca. Realniejsze niebezpieczeństwo stanowiła jednak poprzecinana licznymi rowami podmokła łąka. (K. Czubara)