Do renowacji w poł. l. 70. na tyłach kamienicy Kłossowskich w elewacjach od ul. Bazyliańskiej i Staszica na wysokości I p. znajdowały się dwie kule armatnie. Wg miejscowej tradycji i jak podtrzymywali to przewodnicy, uchodziły za kule szwedzkie. Mało prawdopodobne aby pozostały po oblężeniu miasta przez Szwedów. Wzmiankę  o nich zawiera przewodnik M. Pieszki z 1934 (pod oknem kule armatnie ugrzęzłe w murze - pamiątka dawnych wojen, s. 46). Zapewne wmurowano je po I wojnie, być może właściciel kamienicy, aptekarz i regionalista Zdzisław Kłossowski. Wg R. Sawy  skradzione.
Starą żelazną kulę rosyjską przechował Franciszek Smoter. W nawiązaniu do tradycji, z inicjatywy dr Łukasza Kota 20 XI 2012 została umieszczona w ścianie budynku przy ul. Bazyliańskiej, wraz z tabliczką w j. pol. i angielskim o treści Kula armatnia, żelazna z I połowy XIX w. wystrzelona z 12 funtowego działa średniego prawdopodobnie w czasie oblężenia Zamościa przez Rosjan w 1813 lub 1831 r.


 * Na kamienicy, gdzie był sklep Słupeckiego należało pokazywać wmurowane w ścianę kule szwedzkie. Wtedy nie uważaliśmy, że to one zostały tam wmurowane, a że w czasie oblężenia wystrzelone z armat tam w murze utkwiły. Bo po co i na co specjalnie by ktoś się silił, by tak wysoko kule żelazne w murze osadzać. (ze wspomnień Mariana Tracza, który w l. 30. odbył jako harcerz kurs przewodnicki)
 * W przewodniku W. Przyborowskiego z 1951 - w ratuszowej sali na II p. - tkwiąca w ścianie szwedzka kula z lanego żelaza., idąc z Rynku ul. Staszica w kierunku wschodnim - mijamy po lewej stronie dom, w którego ścianach pod oknami tkwią kule armatnie pochodzące  z czasów oblężeń Zamościa.