Zawód po ojcu, najpierw asystował kuzynowi, potem z własnym warsztatem - szlifierka na kółkach i zestaw marmurków - od 1931 jeździł  stałą trasą Zamość, Biłgoraj, Tarnogród, Leżajsk i z powrotem (w ciągu tygodnia), za nóż brał 5 gr, nożyczki 10 gr, najtrudniejszą brzytwę 15 gr. Znany i ceniony, miał licencje w starostwach, nocował u chłopów, jeździł na wschód (jak mówi - problemem były wszy). W czasie wojny ostrzył narzędzia chirurgiczne w niem. szpitalu wojskowym. W 1946 otrzymał świadectwo czeladnicze, kupił rower "Łucznik",  jeździł po całej Polsce, w końcu osiadł, pracował w ZFM. Przez całe życie wyostrzyłem ze 3 wagony narzędzi, kochałem swoją pracę (1993).
Szlifierzem był też Michał Kuron (1885-1954) z ul. Kilińskiego, wcześniej woźnicą, szoferem, pracował przy budowie "Domu Centralnego. Do szlifierki (na rowerze z kołem pasowym, pedałem napędzał szlifierkę) jeździł na jarmarki sam, potem z synami. Syn Antoni pracował w  straży pożarnej (1940-73), później też zajął się szlifowaniem, przemierzając wsie wokół Zamościa. Wnuk Władysław jest właścicielem ubojni w Zamościu. Michał i Antoni, samoucy prowadzili na ul. Browarnej kapelę, a Antoni grał też w orkiestrze kolejowej.